Anna Grodzka zasłynęła jako pierwsza osoba transpłciowa w polskim parlamencie. Niedawno zdecydowała się odejść z polityki i rozpoczęła emeryturę. Teraz poświęca czas swojemu młodzieńczemu zainteresowaniu.
Anna Grodzka kiedyś rozpoznawalna jako jedna z najbardziej barwnych postaci w polskim Sejmie, pierwsza transpłciowa osoba w parlamencie, zyskała uwagę nie tylko dzięki swojej pracy parlamentarnej, ale również zaangażowaniu na rzecz społeczności transpłciowej. Swoje doświadczenia związane z tranzycją i poszukiwaniem własnej tożsamości opisała w autobiografii „Mam na imię Ania”. Grodzka, po latach życia jako mężczyzna i małżeństwie, w którym urodził się syn, w 2010 roku podjęła życiową decyzję o operacji korekty płci. „Po operacji czułam się, jakbym unosiła się metry nad ziemią. Wolność, którą wtedy poczułam, wynagrodziła mi wszelki ból,” wspominała.
Po zakończeniu kariery politycznej, Anna Grodzka oddała się swojej pasji – muzyce. „Tworzę muzykę filmową w moim małym studio i to mnie naprawdę uszczęśliwia,” mówiła w rozmowie z „Liberté!”. Swoje muzyczne dzieła promuje w mediach społecznościowych, zachęcając twórców filmowych do współpracy. „Kilka lat temu postanowiłam wrócić do mojej młodzieńczej pasji, czyli muzyki. Teraz zapraszam do współpracy tych, którzy czują, że moja muzyka pasuje do ich projektów,” napisała na Facebooku, dzieląc się linkiem do swojego portfolio.
Fanów zachwyca jej talent muzyczny, choć niektórzy przyznają, że tęsknią za nią w polityce. A jak myślicie, w jakiej roli Anna Grodzka sprawdza się najlepiej? Jako była posłanka czy jako kompozytorka?
